czwartek, 18 kwietnia 2013

Z zimy prosto do lata

No wiem, wiem, dawno nic nie pisałam. Ale zima na wiosnę była i nic ciekawego się nie działo. Nawet z koszyczkiem do święcenia prawie w śniegu brnęłam... A potem na wiosnę się lato zrobiło i się przeziębiłam, co oznaczało znów siedzenie w domu...


Ale szybko wyzdrowiałam (to chyba na myśl o możliwości pójścia na  pole) i już parę razy mogłam wypróbować na osiedlowych trasach mój nowy super rowerek. No i spytacie jak... SUPER. Nawet Tacie jest trudno mnie dogonić. Jednym słowem szaleństwo!!! Obiecuję, że niedługo wrzucę tu krótki filmik z mojego jeżdżenia. 
A przedwczoraj byłam u Antka i wiecie co... On ma taki sam rowerek. To znaczy nie taki śliczny zielony jak mój ale podobny, też fajny. No i ścigaliśmy się na całego.


Coraz bliżej jest też chyba do pojawienia się na świcie naszego małego Dzidziusia... czyli mojej siostrzyczki. W domku pojawiła się już kołyska i przewijak. Pamiętam jak przez mgłę, że ten ostatni już kiedyś w domu stał, ale nie wiedziałam, że on jest taki mały. Aż mi się nie chcę wierzyć, że ja kiedyś byłam taka mała i się na nim mieściłam. 

Mam z tym tematem jeszcze pewną sprawę. Ponoć imię już wybrane... ale ja się pytam, czy moje zdanie się tu nie liczy?? A może ja bym chciała, żeby się Ona nazywała...hhhmmm Jak wymyślę to Wam powiem...