poniedziałek, 27 stycznia 2014

Dwie deski a tyle radochy:))

I udało się. Zdążyłam wyzdrowieć zanim zima sobie nie odeszła. Pełno śniegu, ślicznie świecące słoneczko... jednym słowem istny raj, przynajmniej dla mnie (jak komuś taka pogoda nie pasuje... sorry, taki mamy klimat:))).
I właśnie w związku z taką, a nie inną sytuacją klimatyczno-pogodowo-zdrowotną zaistniała niebywała okazja aby wypróbować na śniegu moje nowe, nieśmigane narty (na śniegu piszę, bo w domu już parę razy się do nich przymierzałam). No i jakoś poszło, powiem więcej: poszło super! Spodobało mi się! Nawet nie wiecie jak! Choć muszę przyznać, że trochę się rozczarowałam. Mama nie pozwoliła mi zjechać z górki... Samo chodzenie po płaskim?? To dla amatorów i dzieci poniżej 3 latek.


Ale co tam. Na razie ćwiczę chodzenie i koordynację, ale już niedługo (znając nasz klimat to pewnie za rok lub trochę dłużej) przyjdzie czas na osiedlową górkę, potem ośla łączka, za kilka lat Kasprowy, Alpy, występ na Olimpiadzie, wyścignięcie Taty i.... hhhmmm Jest coś więcej???:)))

A tu krótki filmik z tego wydarzenia: http://youtu.be/YqZNQo_NWQ0


A tak w ogóle dla mnie to był pierwszy wypad na narty, natomiast dla Majki na sanki. Chyba średnio jej się podobały (choć są super), bo pół drogi nudziła i płakała. Może mi nart zazdrościła??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz