czwartek, 7 listopada 2013

Retrospekcja nr 1 - Moja kochana siostra Maja

Tak jak obiecałam, zanim wrócę do pisania na bieżąco, to mały powrót do przeszłości.  

Jak już dobrze wiecie "dorobiłam" się siostry. Hmmm i to by było na tyle w tym temacie... Żart:)))

W sumie nie wiem tak do końca skąd, jak i przede wszystkim po co, pewnego majowego dnia pojawiła się na świecie moja siostra - Maja. To imię to nie wiem czy od miesiąca, w którym to się wydarzyło czy to fascynacja Rodziców pewną bajką (ja tam wolę Scooby Doo, Artura i Minimki lub Truskawkowe Ciastko). Ale w sumie, tak po namyślę, to imię jak każde inne. Przeszłam z nim na porządek dzienny. 


Najpierw nie mogłam się doczekać, aż Maja wróci do domku. Wyszykowałam z Tatą super plakat na powitanie. I tu muszę przyznać się, że od tego czasu nadal nie rozumiem chyba słowa "jutro". Bo co mi mówiono, że już jutro Maja będzie w domku, to okazywało się, że jak już było jutro, to Maja ma być dopiero jutro. A jutro, że jutro... Na szczęście chyba ktoś przekonał Maję, że ja nie gryzę i pewnego jutro pojawiła się!! Taki śliczny mały skrzacik. Oczywiście zaczęło się: "Jaka piękna, jaka cudowna" i tysiąc zdjęć. Eehhh. Ze mną też tak było??


Od razu postanowiłam pokazać jej jak bardzo ją kocham i zażyczyłam sobie wziąć ją na raczki. Aktualnie pokazuję jej co najwyżej kto rządzi w tym domu:)))

Od tego czasu zaczęło się. Je, śpi, płacze i krzyczy. I tak w kółko przez prawie pół roku. Ale staram się być jak najlepszą, starszą, mądrzejszą, bardziej doświadczoną, piękniejszą i.... siostrą. Ehh ta moja wrodzona skromność... Ale wracając do tematu, chodzę z Maja na spacerki (i z Mamą oczywiście też), pcham nawet czasem wózek, podaję jej smoczek i zabawki, trzymam za rączkę i nie wiem czemu, ale zafascynowana jestem sprawą kąpieli Mai (nie odpuszczam prawie żadnej).


Aktualnie moja siostra lada dzień będzie obchodziła pół roczku, je trzy razy więcej niż ja (choć ja zjadam dwa obiadki) i śmieje się na każdym kroku (oczywiście Mamy kroku), a już najbardziej jak mnie widzi. Czasem się zastanawiam czy mam coś na buzi, albo włosy nie tak, że się tak rechocze na mój widok. A właśnie, jej ulubione zajęcie - ciągnięcie mnie za włosy.

Na koniec przyznam się bez bicia... nie jest taka zła ta moja siostra. Idzie się przyzwyczaić:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz