środa, 20 listopada 2013

List do Świętego Mikołaja

Ha!!! Przychodzi najwspanialszy okres w roku. I wcale nie mam na myśli zimy, śniegu, saneczek (choć nie ukrywam, że na to też czekam z utęsknieniem). Chodzi jak zwykle o masę prezentów. Tak się składa, że blisko siebie są moje urodzinki (tego chyba nie muszę Wam przypominać) oraz Mikołaj i Choinka (to Wam na wszelki wypadek przypomnę jednak).
Tak więc postanowiłam napisać list do Świętego Mikołaja. No bo przecież skąd On ma wiedzieć co ja takiego chciałabym dostać. Karteczkę zostawiłam wieczorem na swoim oknie... i rano jej już nie było!!! Wow!! Cuda!! Jak ten Mikołaj przeszedł przez moje okno?? Ja próbowałam kilka razy i się nie udało... Dziwne... za rok muszę trochę poudawać że śpię i przyuważyć te cuda...
A wracając do listu. Karteczka wypełniła się różnymi niby nic nieznaczącymi kreskami i kółkami. Przynajmniej tak chyba sobie Mama pomyślała, bo zapytała co na niej jest. A przecież nic prostszego, nie rozumiem jak można nie było zauważyć tam takich rzeczy jak: 
  • misiu, 
  • kolejka, 
  • lizaki, 
  • pudełko kredek,
  • klocki,
  • pajacyk,
  • jeszcze jedne klocki, 
  • samolot, 
  • kolejne klocki, 
  • dwa samochodziki, 
  • skakanka, 
  • hula hop, 
  • narty, 
  • cała siatka słodyczy, 
  • koparka
  • jeszcze jeden misiu... taki mniejszy. 
No tak z grubsza to tyle. Myślicie, że powinnam jeszcze o coś poprosić?? Jestem nieco przeziębiona więc mogłam o czymś dość ważnym zapomnieć. Jakby coś to przypomnijcie mi to jeszcze poleconym priorytetem (okno w kuchni) wyślę Mikołajowi.

Ciekaw jestem jak Majka napiszę list do Mikołaja hehe. To może być całkiem fajne doświadczenie. Jakby co to zgłaszam się na wykonanie dla niej podobnej listy jak moja. Mikołaj będzie miał sporo do przyniesienia:)))


Mój zestaw stwierdzeń i fajnych tekstów cały czas się powiększa. Czasem są one chyba całkiem fajne albo śmieszne, bo widzę jak Rodzice próbują zachować kamienne miny, a odwracają się i śmieją się na całego.
Oto jedno z ostatnich dni. Było tak. Już prawie zasnęłam, ale jednak stwierdziłam, że fajnie by było żeby Tata przyszedł do mnie po raz kolejny i poczytał mi. Więc staję w progu salonu i widzę Tatę wygodnie siedzącego na sofie i oglądającego telewizorek. Hmmm no i mi się wyrwało z lekką nutka pretensji w głosie:
"Tatusiu!! Jeśli tak siedzisz i nic nie robisz to może byś do mnie przyszedł." Zadziałało:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz